Cyfrowe planszówki

Kolejny art wysłany swego czasu na konkurs CD-Action.


Herezja! Skandal! Kto to widział, żeby gry planszowe – gry towarzyskie! – próbować przenosić na komputer czy tablet! Teraz to już ludzie zupełnie zerwą ze sobą kontakty i będą tylko przez te fejzbuki i skajpaje się komunikować! Wyizolują się! Znikną więzi społeczne! I wtedy właśnie nas podbiją Chińczycy!

memoirCzy to ma sens?

Zostawmy jednak w spokoju dziadka Zegrzysława i jego tyrady i zastanówmy się nad tym, czy komputerowe wersje gier planszowych mają jakiś sens?

Oczywiście, w pewnym sensie planszówki były dostępne na komputerze w zasadzie od zawsze. W końcu elektroniczne wersje szachów czy warcabów są stare jak świat. Jednak dopiero w ostatnich latach, zwłaszcza za sprawą Ipada, pojawił się prawdziwy boom na przenoszenie gier planszowych do cyfrowego formatu. Nie dotyczy on przy tym wyłącznie tabletów – na PC pojawiły się m.in. Memoir 44 czy Ticket to Ride, zbliża się premiera Talismana.


Zalew gier

Serwis IPad Board Games wymienia obecnie ponad 150 tytułów planszówek wydanych w wersji na tablet. W momencie, w którym większość zapalonych planszówkowców ma w swojej kolekcji może 20-30 „normalnych” tytułów*, oferta ta okazuje się naprawdę bogata – i cały czas rośnie. Tak więc ktoś te gry ewidentnie kupuje.

Może się to wydawać pewnym paradoksem, biorąc pod uwagę, że jednak (jak sugerował dziadek Zegrzysław) jedną z głównych zalet gier planszowych jest to, że można w nie grać towarzysko, siadając ze znajomymi przy stole i młócąc do rana. Dlaczego więc rezygnować z tego na rzecz gry na tablecie? Jasne, można zawsze grać online, ale tak w sumie – po co?

*Oczywiście, są i osoby mające ich kilkaset


Zagrałbym, ale to za dużo roboty

Podstawową odpowiedzą, stanowiącą moim zdaniem główne wyjaśnienie fenomenu cyfrowych gier, jest fakt, że są one po prostu nieporównywalnie bardziej przystępne jeśli mamy po prostu ochotę na szybką partyjkę.

Większość fizycznych gier wymaga bowiem nieco czasu na przygotowanie rozgrywki. Trzeba wyjąć planszę i figurki, przetasować karty, rozłożyć żetony… Nawet w przypadku gier, które szybko się szykuje zajmuje to jakieś 5 minut. W przypadku bardziej złożonych tytułów potrafi to zająć nawet pół godziny i samemu zdarzało mi się być na tyle zmęczonym na koniec układania gry, że po prostu dawałem sobie z nią spokój.


Speedy Gonzales

W wersji elektronicznej całe przygotowanie zajmuje jakieś 10-20 sekund. Również w trakcie rozrywki gra często robi dużo żmudnej roboty za gracza, podliczając automatycznie punkty, ograniczając i wyraźnie pokazując możliwe ruchy, itp. Niby to drobiazgi, ale drobiazgi niejednokrotnie zmieniające grę przeciętną w bardzo przyjemną.

Tak jest np. w przypadku Memoir 44 (dostępnego na Steam) czy Eclipse (dostępnego na IOS). Normalnie gry te mają masę żetonów, figurek, kart, itp. a przygotowanie rozgrywki zajmuje strasznie długo – i wymaga sporo miejsca. Dopiero wersje cyfrowe pozwoliły mi docenić ich atuty.


Trochę tu samotnie

Oczywiście, elektroniczne planszówki tracą dużą część atutów towarzyskich. Zdarzają się gry z opcją chatu, nie ma ich jednak zbyt wiele, można więc w zasadzie tylko czekać na ruch innych graczy w milczeniu. Zmienia się więc tak naprawdę rodzaj rozrywki, do jakiej się klasyfikują, stają się bardziej wyzwaniem intelektualnym niż zabawą społeczną. Dla niektórych graczy będzie to jak najbardziej ok. Dla innych całkowicie przekreśli ten typ rozrywki.


Od przesytu głowa nie boli

Ogromną zaletą planszówek cyfrowych jest ich cena. Na IOS jest wiele tytułów dostępnych za darmo (np. Dominion), a płatne rzadko kiedy kosztują więcej niż 5-6 euro za podstawkę (choć jeśli chcemy nabyć dodatki, musimy się liczyć z dalszymi 3-4 euro za każdy). W porównaniu z fizycznymi oryginałami kosztującymi nierzadko 150-200 zł daje to świetną okazję na przetestowanie wielu tytułów i znalezienie dla siebie czegoś, co nam przypasuje. (Przy tej okazji warto polecić nasz polski sukces na tym rynku, niezwykle popularną grę strategiczną Neuroshima Hex).

Zaś dla wydawców planszówki elektroniczne stanowią po prostu świetną reklamę droższego, fizycznego produktu. Sam mam w kolekcji tytuł, który nabyłem dzięki temu, że spodobała mi się jego wersja cyfrowa– oraz kilka kolejnych upatrzonych do nabycia dzięki takim wersjom. Z tego powodu oczekuję, że planszówki cyfrowe będą jedynie coraz bardziej popularne i coraz więcej tytułów będzie dostępnych w tej postaci.

Jeśli nie testowałeś jeszcze planszówek cyfrowych – zachęcam.

A sam czekam na coś, co będzie murowanym hitem i ogromną reklamą dla pierwszej firmy, która się na to zdecyduje – cyfrową wersję miniaturkowej gry bitewnej. To dopiero będzie szał.