W świetle wstępnych danych nt. wyników kampanii samorządowej, zwłaszcza w zakresie rad miasta/dzielnicy/gminy muszę powiedzieć: myliłem się.

To bardzo gorzkie „myliłem się”, bo mówi dużo negatywnego o procesach decyzyjnych ludzi w tych, najbardziej wszak bezpośrednich z wyborów.

hand-70508_640

Niestety, okazuje się, że ludzie:

– będący działaczami lokalnymi

-zaangażowani w życie społeczności

mający konkretne projekty

– często nawet znani publicznie

gotowi faktycznie chodzić od drzwi do drzwi i przekonywać wyborców…


… wciąż okazują się być mniej atrakcyjni dla wyborców niż nieznani nikomu licealiści mający jednak wysokie miejsce na listach „dużych partii”.


Myliłem się. Naprawdę sądziłem, że – przynajmniej w tej lokalnej skali – realne zachowania kandydatów będą ważniejsze niż przynależność partyjna. Uważałem, że przynajmniej na tym poziomie ludzie reagują na osoby, a nie na emblematy.

Myliłem się. Smutne, że w tak istotnej kwestii, ale cóż – myliłem się i tyle, nie ma co czarować rzeczywistości.


Przy okazji pokazuje to, że idea okręgów jednomandatowych nie ma większego znaczenia – bo koniec końców i tak będą się liczyły emblematy. Tym bardziej smutne.